- Ale, na prawdę, proszę pani widziałem tam, jakiegoś płaczącego dzieciaka - mówił.
- Może i widziałeś, ale teraz, go ta nie ma. Idź już do domu, Wild - odpowiedziała sekretarka.
- Do widzenia i miłego popołudnia - krzyknął, kiedy kobieta, wchodziła do środka.
Drzwi się zamknęły, a Jack szybko podbiegł do mojej kryjówki. Gdy, już mnie zobaczył, rzucił mi się na szyję.
- Myślałem, że nie wyszłaś stamtąd - oznajmił.
- Zdobyłam - krzyknęłam.
Wychodząc ze szkoły, rozmawialiśmy.
- Co teraz zrobisz? - zapytał.
- Pójdę do niego i zobaczę co się stało - odpowiedziałam.
- Skąd wiesz, że coś się stało?
On miał rację. Tak na prawdę, nie wiedziałam, czy coś się stało. Jednak Luke nie znikałby ze szkoły, kiedy ma do mnie ważną sprawę. To logiczne.
- Bo miał do mnie sprawę - powiedziałam.
- Wiesz, no czasem chłopak nie ...
- Przestań! - przerwałam mu w pół zdania - wiem, że coś się stało. Nie unikałby rozmowy ze mną! - mówiąc to prawie płakałam.
Wydawało się, jakbym starała się przekonać samą siebie.
- Dobrze, przepraszam Ashley - przeprosił Jack - Może odprowadzić cię na przystanek? - zaproponował.
- Nie dzięki. Do jutra - oznajmiłam i sobie poszłam.
Przez całą drogę na przystanek i do domu Luka. Myślałam tylko o Beau i moim chłopaku. Zadawałam sobie, ciągle, te same pytania. Nie miałam, już siły, na to wszystko. Chce, żeby moje życie, było normalne. Mieć chłopaka, całą rodzinę i super przyjaciół. Mój obecny stan na tą chwilę, wyglądał tak:
- Mój chłopak zna, jakiegoś podejrzanego typa.
- Ten typ wie wszystko o mnie i o Luku.
- Mama i tata się rozwodzą.
- Mama popadła w depresję.
- Tata przysyła kasę, ale prawdopodobnie mieszka u kochanki.
- Moi prawdziwi przyjaciele są w Sydney.
- A na jedynego stąd, dzisiaj nakrzyczałam. Chociaż zrobił dla mnie wiele.
Miałam również dziewczyny z mojej klasy (najbardziej Kate). Jednak dawno z nią nie rozmawiałam. Niestety nie wie, o żadnych moich problemach. Tak czy inaczej moje życie się zrujnowało.
Kiedy dotarłam na "dzielnicę Luka", okazało się, że jest tu ładnie. Same domki jednorodzinne, mały super market i plac zabaw z boiskiem do kosza i piłki nożnej. Szukałam domu nr 32. Znajdowało się, ono na końcu ulicy. Budynek nie był za duży, od zewnątrz wydawał się całkiem ładny. Białe ściany, czerwony dach i weranda zbudowana z drewna. Był również garaż, a przed nim stał motor. Wydawał się znajomy. Po chwili już wiedziałam, kto jest jego właścicielem - Beau. Wpadłam w przerażenie, przecież on był zdolny do wszystkiego. Jeśli porwał Luka i teraz, go, właśnie zabija, jego i całą rodzinę, Po głowie chodziły mi same czarne myśli.
----------------------------------------------------------------------------
Droga Ashlie,
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu i mam nadzieje ze nie bede musiała długo czekać
XD
Bardzo mi sie podoba ten rozdział jak i całe opowiadanie :) i jestem bardzo ciekawa co bedzie w kolejnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńuwaga!!!
OdpowiedzUsuńpostanowiłam przyznać ci nominację do LIEBSTER AWARD!!!
bo uważam że twój blog jest wspaniały
informacje tutaj: http://zazakretemas.blogspot.com/