sobota, 20 września 2014

Rozdział 5

Chce wam powiedzieć, że przepraszam jeszcze raz, za to, że rzadko dodaje jakieś rozdziały, Po prostu, czasu mam naprawdę bardzo mało. Jednak w jakimś czasie, staram się wam dodawać rozdziały. Bardzo się ciesze, że ktoś to czyta. I jeśli czekacie na kolejny rozdział "Gry". To możecie w między czasie zaglądać na blog http://suchislifefanfiction.blogspot.com/. Tutaj też rozdziały są dodawane od czasu do czasu. Miłego czasu i jeszcze raz przepraszam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przez kilka następnych tygodni Luke i ja spędzaliśmy ze sobą cały wolny czas. Czułam do niego, coś więcej, niż przyjaźń i, z każdym kolejnym przytuleniem, stawałam się bardziej do niego przywiązana, ale równocześnie jeszcze bardziej pragnęłam być z nim. Jednak wiedziałam, że on nie jest we mnie zakochany, trzymał mnie czasami na dystans. Pewnego dnia idąc z nim przez park, w którym odbyło się nasze pierwsze "normalnie" spotkanie. Myślałam, że odtrąca mnie, dlatego, że podoba mu się ktoś inny. Więc, gdy szliśmy, zapytałam się go:
- Podoba ci się ktoś?
- Co to za pytanie? - zdziwił się.
- Normalnie - oznajmiłam.
- Więc, tak podoba mi się jedna osoba - stwierdził.
- Wiedziałam.
- Czyli wiesz kto?
- Chyba się domyślam, to Anabef, ta z twojej klasy?
- Nie - mówiąc to, zaśmiał się - Dam ci wskazówkę, dziewczyna ta, chodzi ze mną do szkoły, ale nie do mojej klasy, jednak jest w moim roczniku. Ma śliczne niebieskie oczy i cudny uśmiech.
- Dużo jest takich dziewczyn - stwierdziłam z irytacją.
Nagle Luke zatrzymał się, stanął przede mną i zapytał:
- A Tobie, kto się podoba?
- Pierwsza cię zapytałam, poza tym pewnie i tak wiesz.
- To na pewno Jack - powiedział z uśmiechem.
- Przestań - mówiąc to, lekko uderzyłam go w ramię - to tylko mój dobry przyjaciel.
- No, przecież wiem, droczę się tylko.
- Nie zmieniaj tematu. Mów kto ci się podoba!
- Ta dziewczyna, spędza jako jedyna najwięcej czasu ze mną i tylko ona, odkryła prawdziwego mnie i tylko ona, ze mną rozmawia, jeśli chodzi o dziewczyny. Tylko, myślę, że jej podoba się ktoś inny - mówiąc to, uśmiechnął się, oczekując, tym samym na moją odpowiedź.
W tym momencie, byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Wiem, brzmi to banalnie, ale tak, właśnie było. Chciałam od razu odpowiedzieć tak, że chce z nim być. Jednak, postanowiłam zrobić mu psikusa.
- Przykro mi - zaczęłam ze smutną miną i zamkniętymi oczami - ale - lekko się uśmiechnęłam i spoglądając w dół, otworzyłam jedno oko - musisz wiedzieć, że moim ideałem - to mówiąc spojrzałam na niego. 
Jego oczy były smutne, a minę miał zdziwioną, jednak dokończyłam swoją wypowiedź.
- Jest Luke Brooks.
Gdy to usłyszał, od razu powiedział:
- Więc zrobię, to co chciałem od dawna.
W tym momencie, położył obie swoje dłonie na mojej twarzy i pocałował mnie. Nastała chwila na, którą, on i ja czekaliśmy od dawna, nasze wszystkie myśli, w jednej chwili zniknęły, poświęcając wszystkie żywe komórki na nasz pierwszy pocałunek. Gdy nasze usta się od siebie odkleiły, pomyślałam, że trzymał mnie na dystans, bo myślał, że jak się zbliżę, to odkryje, że mu się podobam.
- Czyli mogę cię nazywać "moim chłopakiem"? - zapytałam.
- Pewnie "moja dziewczyno" - odpowiedział.
Następnie złapał mnie za rękę i dalej szliśmy. Luke miał odprowadzić mnie pod dom. Jednak pod samym blokiem spytałam:
- Wejdziesz?
- A twoja mama?
- Pewnie w pracy.
Weszliśmy na ostatnie 10 piętro, gdzie znajdowało się moje mieszkanie. Gdy otwierałam drzwi, poczułam, że zamek już, był otwarty, ale nie powiedziałam nic Lukowi. Kiedy weszłam do salonu, moim oczom ukazał się straszny widok. Wszystko wyglądało, jak z jakiegoś najgorszego filmu. Jak podeszłam bliżej zobaczyłam, że w kuchni na podłodze, siedziała moja mama. Była skulona, wyglądała, jakby się czegoś bała. Kuchnia też nie była w najlepszym stanie, na podłodze, było pełno różnych przypraw i słoików. Na blatach było pełno wody, talerzy i pełno garnków. Jedyne co mnie pocieszało, że sztućce leżały na swoich miejscu. W salonie leżało pełno książek, kwiaty i woda z wazonu, były na naszych pięknych panelach, natomiast sofa leżała do góry nogami. Luke od razu podbiegł do mamy i podniósł ją na nogi. Ja stałam, jak słup, byłam, tak zaskoczona i przerażona.

Po 10 minutach doszłam do siebie, gdy zostałam doprowadzona na kanapę, mój chłopak przytulił mnie i powiedział, że mama śpi u siebie i prawdopodobnie wzięła, jakieś tabletki.
- Myślałam, że ona, już się pogodziła z odejściem taty - oznajmiłam - przez, co najmniej tydzień był spokój.
- Powinnaś zapisać, ją do psychologa - odpowiedział.
- Zostaniesz ze mną? - zapytałam.
- Dobrze, tylko zadzwonię do mamy i ją uprzedzę, że zostanę na noc, u swojej dziewczyny.
Wiem, że powiedział to, by wywołać uśmiech na mojej twarzy. Niestety w obecnej sytuacji, nawet to mi nie pomogło, jednak cieszyłam się, że nie będę sama, przez kolejne kilkanaście godzin. Noc zapowiada się spokojnie, wydawało mi się, że moja mamusia, powinna obudzić się, dopiero za 24 - godziny. W tym czasie, kiedy Luke dzwonił, ja trochę ogarnęłam kuchnię i salon. Jego matka zgodziła się na nocowanie, co wprawiło mnie w radość. Dochodziła, właśnie 20:00, siedziałam w objęciach chłopaka, który mi się podoba, nic do siebie nie mówiliśmy. Jednak on w pewnej chwili, zapytał się:
- Mogę cię pocałować?
- Nie pytaj się o to, wole, jak robisz to spontanicznie, jak w parku dzisiaj.
- To przybliż się do mnie - powiedział z uśmiechem.
Wykonałam polecenie, a on delikatnie dotknął dłonią, mojego policzka, aż dreszcze mi przeszły po ciele. Dotknęliśmy się ustami i całowaliśmy przez około 5 minut, Luke był kochany. To mój pierwszy chłopak i kocham, go, jak szalona
- Kocham cię - powiedziałam.
- Ja ciebie też - odpowiedział.

1 komentarz: