Pierwszy dzień w nowej szkole, a ja spóźniona lepiej być nie mogło. Jestem wściekła na rodziców, że przenieśli się do Melbourne z Sydney. Przecież mieli tam lepszą prace, więc do cholery po co zmieniliśmy miejsce zamieszkania? No tak, bo mama chciała być w bardziej spokojnym mieście, a tata jej na to pozwolił. Niestety ja przez to cierpie, chociaż jest jeden plus – nowe towarzystwo. Miałam dobry kontakt z rówieśnikami w tamtej szkole,ale ja tam nie pasowałam, nie moje środowisko. Jednak w Sydney znałam każdą uliczkę.Tam się urodziłam i chciałam spędzić resztę życia. Naszczęście zostały mi tylko 2 lata do ukończenia szkoły średniej. Potem studia prawnicze albo lekarskie. Moje życie będzie udane, dopilnuje tego.
- Przepraszam za spóżnienie. – oznajmiłam, wchodząc do klasy.
Na pierwszy rzut oka moja klasa wygladła przyjaźnie (może to przez te mundurki). Według planu miałam teraz angielski, kobieta, która prowadzi tę zajęcia miała być moją wychowwczynią. To chyba dlatego od razu po wejściu wstała i podeszła do mnie.
- To jest Ashley Biel, nowa uczennica. Prosze, usiądź tam – powiedziała, wskazując palcem na miejsce pod oknem w ostatnim rzędzie. Pokiwałam głową i poszłam na wyznaczone stanowisko. Okazało się, że mam cały czas w tej sali lekcje. Ucieszyłam się, bo nie chciałam zapoznawać się z tą szkołą.
Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wyszli z klasy, a ja razem z nimi. Czułam się głupio stojąc tak sama na korytarzu, z nikim nie rozmawiając. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna, miała blond włosy i zielone oczy, niecodziennie połączenie.
- Hej.
- Siemka. – odpowiedziałam.
- Jesteś z Sydeny prawda? Jestem Kate i bardzo miło cię poznać. Chcesz poznać naszą klase to na długiej przerwie, wszyscy idą do parku na lunch.
- Chętnie pójdę, jeśli tylko pokażesz mi, gdzie jest park. – odpowiedziałam uśmiechając się.
Gdy nadeszła pora lunchu, cała szkoła opustoszała. Był to moment,w którym nie wiedziałam co zrobić,ponieważ nie miałam pojęcia, gdzie iść, a jedyna osoba jaką znałam w tym całym budynku już sobie poszła. Właściwie przeczówałam, że o mnie zapomni. A teraz ta obawa się spełniła. Nie miałam co robić, więc postaowiłam rozejrzeć się trochę po szkole i tak dowiedziałam się, gdzie jest sekretariat i gabinet dyrektorki. Gdy już pod swoją sale zauważyłam chłopaka siedzącego na schodach po których chciałam zejść. Ciekawe co on tu robił? Przecież wszyscy uczniowie poszli to parku zjeść lunch i odpocząć chwile od szkoły.
- Przecież moze być samotnikiem. – pomyślałam.
Udałam się w jego kierunku i usiadłam obok niego na schodku. Miał zamknięte oczy i słuchawki na uszach, wydwał się zamknięty w sobie na pierwszy rzut oka. Jego włosy były w nieładzie. Co odróżniało go od reszty chłopaków z tej szkoły, ponieważ wszyscy mieli je ładnie ułożone, żaden włosek nie mógł wystawać. Był poprostu inny. I to było intrygujące.
Szturchnełam go, a on momentalnie otworzył oczy, zdjął słuchawki i popatrzył na mnie.
- Przepraszam, nie myślałem że ktoś tu jest. – powiedział i spojrzał na słuchawki.
- O nic się nie stało, ja myślałam tak samo. – oznajmiłam.
- Cześć, jestem Luke Brooks. – przedstawił się.
- Miło cię poznać, ja nazywam się Ashley Biel. – odpowiedziałam podając mu ręke, a on uścisnął ją.
- Co tu robisz tej porze? – zapytał.
- Jestem tu nowa i nie zabardzo znam tu te wasze „tradycje”, pozatym nie wiem, gdzie jest park. – powiedziałam rumieniąc się ze wstydu.
- Aaaa to ty jesteś ta nowa. Chodzisz to 1A, a ja jestem z 1B. – oznajmił.
- Doładnie jestem nowa z 1A – zaśmiałam się lekko – A ty co tu robisz? Czemu nie jesteś w parku? – zapytałam.
- Wiesz, jakoś mi się nie chciało wolałem wyluzować się w samotności. Dziwnie to brzmi, ale mam dość tych ludzi ze szkoły i w ogóle tej codzienności.
- Rozumiem, czasami mam tak samo …
- Nie, nie rozumiesz. Nikt tego nie może zrozumieć. – powiedział przerywając mi w pół zdania.
- Jak to? – zapytałam, nie miałam już pojęcia o czym on mówi.
- Nie ważne, muszę iść do zobaczenia … może. – mówiąc to wstał i odszedł.
Odpowiedziałam na to po chwili szepcząc.
- Do zobaczenia Luke.
Na pierwszy rzut oka moja klasa wygladła przyjaźnie (może to przez te mundurki). Według planu miałam teraz angielski, kobieta, która prowadzi tę zajęcia miała być moją wychowwczynią. To chyba dlatego od razu po wejściu wstała i podeszła do mnie.
- To jest Ashley Biel, nowa uczennica. Prosze, usiądź tam – powiedziała, wskazując palcem na miejsce pod oknem w ostatnim rzędzie. Pokiwałam głową i poszłam na wyznaczone stanowisko. Okazało się, że mam cały czas w tej sali lekcje. Ucieszyłam się, bo nie chciałam zapoznawać się z tą szkołą.
Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wyszli z klasy, a ja razem z nimi. Czułam się głupio stojąc tak sama na korytarzu, z nikim nie rozmawiając. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna, miała blond włosy i zielone oczy, niecodziennie połączenie.
- Hej.
- Siemka. – odpowiedziałam.
- Jesteś z Sydeny prawda? Jestem Kate i bardzo miło cię poznać. Chcesz poznać naszą klase to na długiej przerwie, wszyscy idą do parku na lunch.
- Chętnie pójdę, jeśli tylko pokażesz mi, gdzie jest park. – odpowiedziałam uśmiechając się.
Gdy nadeszła pora lunchu, cała szkoła opustoszała. Był to moment,w którym nie wiedziałam co zrobić,ponieważ nie miałam pojęcia, gdzie iść, a jedyna osoba jaką znałam w tym całym budynku już sobie poszła. Właściwie przeczówałam, że o mnie zapomni. A teraz ta obawa się spełniła. Nie miałam co robić, więc postaowiłam rozejrzeć się trochę po szkole i tak dowiedziałam się, gdzie jest sekretariat i gabinet dyrektorki. Gdy już pod swoją sale zauważyłam chłopaka siedzącego na schodach po których chciałam zejść. Ciekawe co on tu robił? Przecież wszyscy uczniowie poszli to parku zjeść lunch i odpocząć chwile od szkoły.
- Przecież moze być samotnikiem. – pomyślałam.
Udałam się w jego kierunku i usiadłam obok niego na schodku. Miał zamknięte oczy i słuchawki na uszach, wydwał się zamknięty w sobie na pierwszy rzut oka. Jego włosy były w nieładzie. Co odróżniało go od reszty chłopaków z tej szkoły, ponieważ wszyscy mieli je ładnie ułożone, żaden włosek nie mógł wystawać. Był poprostu inny. I to było intrygujące.
Szturchnełam go, a on momentalnie otworzył oczy, zdjął słuchawki i popatrzył na mnie.
- Przepraszam, nie myślałem że ktoś tu jest. – powiedział i spojrzał na słuchawki.
- O nic się nie stało, ja myślałam tak samo. – oznajmiłam.
- Cześć, jestem Luke Brooks. – przedstawił się.
- Miło cię poznać, ja nazywam się Ashley Biel. – odpowiedziałam podając mu ręke, a on uścisnął ją.
- Co tu robisz tej porze? – zapytał.
- Jestem tu nowa i nie zabardzo znam tu te wasze „tradycje”, pozatym nie wiem, gdzie jest park. – powiedziałam rumieniąc się ze wstydu.
- Aaaa to ty jesteś ta nowa. Chodzisz to 1A, a ja jestem z 1B. – oznajmił.
- Doładnie jestem nowa z 1A – zaśmiałam się lekko – A ty co tu robisz? Czemu nie jesteś w parku? – zapytałam.
- Wiesz, jakoś mi się nie chciało wolałem wyluzować się w samotności. Dziwnie to brzmi, ale mam dość tych ludzi ze szkoły i w ogóle tej codzienności.
- Rozumiem, czasami mam tak samo …
- Nie, nie rozumiesz. Nikt tego nie może zrozumieć. – powiedział przerywając mi w pół zdania.
- Jak to? – zapytałam, nie miałam już pojęcia o czym on mówi.
- Nie ważne, muszę iść do zobaczenia … może. – mówiąc to wstał i odszedł.
Odpowiedziałam na to po chwili szepcząc.
- Do zobaczenia Luke.
Super :)
OdpowiedzUsuń